blog

blog

wtorek, 24 grudnia 2013

13.

Czekałam bardzo długo. Nie wracał. Byłam coraz bardziej śpiąca, więc postanowiłam wziąć prysznic. Kiedy napuściłam wody do wanny, usłyszałam trzask drzwi. Nim wyszłam z łazienki zderzyłam się z czymś twardym. Minato zrobił kilka kroków do przodu przez co musiałam cofnąć się do pomieszczenia.  Cały czas milczał. Nagle chwycił za rąbek mojej koszulki i zdjął mi ją przez głowę.  Przerażona podniosłam na niego głowę. Jego oczy nic nie wyrażały. Były puste. Nachylił się nade mną i rozplątał mi włosy. Przeczesał je palcami. Drugą dłonią rozpiął mi spodnie. Bez większego problemu je ze mnie zdjął. Zrobił kilka kolejnych kroków, cofałam się tak długo dopóki nie natrafiłam na wannę. Czułam, ze nic złego mi nie zrobi, a mimo to, bałam się.
- Minato - szepnęłam łamiącym się głosem.
Nie wiedziałam co mam robić, zbierało mi się na płacz. On tylko pocałował mnie delikatnie w czoło i położył palec na ustach.  Rozpiął mój stanik, którego ramiączka delikatnie zjechały po moich rękach. Wciągnęłam głęboko powietrze kiedy część bielizny spadła na podłogę. Zarumieniona spuściłam wzrok.  Minato przytulił mnie do siebie delikatnie, a kiedy się odsunął nie maiłam majtek.  Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Naparł na mnie delikatnie, przez co musiałam się cofnąć.  Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, poślizgnęłam się i upadłam do wanny pełnej wody. Zanim uderzyłam o powierzchnię, złapał mnie za rękę i spowolnił upadek. Zaskoczona wynurzyłam głowę i spojrzałam na jego roześmianą twarz. Pierwszy raz dzisiaj widzę u niego taki uśmiech. Był taki beztroski, pełny ciepła i ... nie wiem jak mam to określić. Zarumieniłam się do granic możliwości. Nie wiem jak mam zareagować, co się z nim dzieje?! Czego mogę się po nim dziś spodziewać? Odwrócił się na pięcie, ale coś mu niezbyt wyszło. Poślizgnął się na kałuży, która powstała w wyniku mojego pluśnięcia do wanny, starał się złapać równowagę lecz nie bardzo mu to wychodziło. Zachwiał się do przodu, by po chwili wygiąć się do tyłu i wpaść prosto do wanny.  Podczas spadanie wygiął się tak, że jego twarz znajdowała się dokładnie na przeciw mojej. Nie dość że byłam przerażona jego zachowaniem, to teraz jeszcze bliskością. Patrzył na mnie na wpół zdziwionym na wpół rozbawionym wzrokiem. Przez pewien moment w ogóle nie wiedziałam co się dzieje. Kiedy lekko się podniósł woda zafalowała i wylała się bokami. Ręce oparł po oby stronach mojej szyi i dalej się we mnie wpatrywał.  Przekręcił lekko głowę w bok.
- Umiesz panować nad wodą? - zapytał ni z tego ni z owego.
Niepewnie skinęłam głową.
- Pokarz.
Delikatnie poruszyłam palcami pod wodą, kiedy na tafli ukazała się piękna róża.  Minato delikatnie przesunął po niej palcami  i ją zamroził. Uśmiechnął się szeroko trzymając w dłoni lodowy kwiat.
- Jesteś zły?-  mruknęłam i spuściłam wzrok.
- Hmm... Na co? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Szczerze trochę mnie tym dobił, bo myślałam, że odpowie coś.. no coś.... No takie coś.....
- No, na mnie...
Przekręcił głowę i zmarszczył brwi.
- A za co?
- Rany, ale z tobą się ciężko gada - warknęłam.
Zanim zdałam sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałam, usłyszałam głośny śmiech.
- To ty tu klepiesz jakieś krótkie zdania i weź się człowieku domyślaj o co ci chodzi. Wyrażaj się jaśniej.
Patrzałam na niego zdziwiona, a on nic. Uśmiechał się jak głupi siedząc na mnie w przemoczonych ubraniach. Po jakiejś minucie nachylił się nade mną bardziej, tak, że stykaliśmy się nosami.
- Nie jestem zły. Może na wpół zdziwiony i na wpół szczęśliwy, ale nie zły. Dlaczego miałbym się niby złościć, za to, że moja przyszła żonka nie daje sobą pomiatać i  jest silną, mądrą i przepiękną kobietą? - odparł praktycznie jednym tchem.
Teraz to szczęka nieźle mi opadła.  Mogłam spodziewać się wszystkiego, ale jakoś nie tego. Jego błękitne oczy nie kłamały, nie potrafiły kłamać.
Uśmiechnął się szeroko. Przybliżył się JESZCZE bardziej i delikatnie musnął moje usta, po czym zerknął na mnie niepewnie, jakby czekając na moją reakcję. Nie zrobiłam nic, albo raczej nie byłam w stanie nic zrobić. A może jednak zrobiłam? Nawet nie wiem kiedy, delikatnie rozchyliłam wargi, dając mu jawne pozwolenie. Raz jeszcze delikatnie ucałował, a potem coraz mocniej. Starałam się nie zwracać uwagi,że coraz bardziej przywiera do mojego nagiego ciała T,T Jego usta były bajeczne, a to co robił z moim językiem.... uuuuu.....  Nie byłam w stanie powstrzymać głośnego jęku, wydobywającego się z głębi mojego gardła. Dłońmi niepewnie przejechałam po jego plecach, by po chwili wbić w nie paznokcie. Minato wygiął ciało i syknął znacząco, ale poczułam uśmiej na jego ustach. Sam zjechał dłońmi na moje plecy i lekko podciągnął mnie do góry. Zjechał pocałunkami na moją szyję, gdzie mnie ugryzł. Tym razem to ja syknęłam. Przez drżenie jego pleców mogłam zgadnąć,że się zaśmiał. Językiem przejechał po ugryzieniu, żeby potem powrócić do wcześniejszych czynności, a mnie.... coraz bardziej  się to podobało. Tak delikatnie całował moją szyję, tak delikatnie dotykał moje ciało.  Mam wrażenie, ze zaraz się rozpłynę. Gdy jego dłoń znalazła się na mojej piersi, jęknęłam i z całą pewnością się zarumieniłam. Pocałował mnie w usta tak nagle, że straciłam oddech.  Niezbyt mi się to spodobało, dlatego zaczęłam się kręcić. Po kilku próbach i wylaniu pewnej ilości wody z wanny, udało mi się przewrócić tak, ze to teraz ja siedziałam na Minato. Sądząc po jego minie, raczej mu się to nie spodobało, ale nic nie powiedział. Dłonią przejechałam po jego koszuli, która idealnie przywarła do jego ciała. Spuścił wzrok i spojrzał na moją rękę. Po chwili głębokiej zadumy złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Jego pocałunek był brutalny, ale niezwykle przyjemny. Oplotłam ręce wokół jego szyi i poddając się chwili, przywarłam do niego całego.  Chciałam go czuć, tak blisko jak to tylko możliwe. Nic nie poradzę, poddałam się mu. Nie mogłam myśleć. W głowie miałam mętlik, w sercu chaos, a samo ciało zachowywało się jakby zostało zaklęte.  Jedna dłoń w moich włosach, druga na pośladku, usta łapczywie domagające się większych przyjemności, łaknące bliskości.
Westchnęłam już chyba po raz setny. Sprawiał mi niezwykłą przyjemność i dobrze o tym wiedział. Zaczął mnie od siebie uzależniać. Mimo, że był tak blisko, chciałam więcej, bardziej, mocniej... Jego mokrą koszulę rzuciłam jak nic niewartą szmatę na podłogę. Nawet nie zwrócił na to uwagi. Przyciągnął mnie bliżej, bliżej... Nawet  jeśli między naszymi ciałami nie było luki, to nie wystarczało.  Nadal było za daleko. Uniosłam się do góry, a on raz jeszcze zaczął całować moją szyję, piersi, brzuch.  Delikatne impulsy przeszywały całe moje ciało.  Nachyliłam się i ucałowałam jego czuprynę. Podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były jeszcze piękniejsze. Zastanawiam się czy to  przez żądzę w nich widniejącą czy przez sam urok. Uśmiechnął się w ten swój słodki sposób. Odpowiedziałam mu tym samym, przejeżdżając  dłonią po jego policzku. Nachyliłam się z chęcią rozpoczęcia następnych przyjemnych chwil, kiedy od strony wejścia do łazienki rozbrzmiało głośne chrząknięcie.  Na wpół nieprzytomnym wzrokiem spojrzałam w tamtym kierunku. Hokage i Jiraya. Stoją. Gapią się. Chwila, trwa łączenie faktów.  Hokage spuszcza wzrok gdzieś w kąt pomieszczenia, a Jiraya drapie się po głowie z szerokim uśmiechem. Jeszcze moment.
Szeroko otworzyłam oczy, a z moich ust wydobył się głośny krzyk. Zasłoniłam się dłońmi i skuliłam na nogach Minato. Ten westchnął głośno i delikatnie mnie z siebie zsuwając, wstał. Mimo, że woda  strasznie z niego spływała, okrył mnie ręcznikiem, a sam skierował się do wyjścia.  Kiedy cała trójka opuściła łazienkę, cała zalałam się rumieńcem. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, co tak właściwie się stało. Po prostu nie mogę w to uwierzyć.  Zrobiłam coś takiego. Chyba nigdy więcej nie spojrzę mu w oczy.
Spałam w wannie, szczelnie zakryta ręcznikiem, rozglądałam się po pomieszczeniu. Wszędzie była woda. Podłoga wręcz pływała.  Jak na razie nie miałam sił, by to sprzątać, więc jedynie zatrzasnęłam za sobą drzwi. Łazienka nieczynna nie wiem do kiedy.  Jedyne o czym teraz myślałam to ubrania i łóżko. Z tym pierwszym nie miałam problemy, ale drugie to inna bajka. Kręcę się i wiercę,. ale bij zabij nie zasnę. Wszystko dzieje się w mojej głowie bez przerwy. Każdy detal, drobny ruch, wszystko.  Leże na boku z kołdrą przy nosie. Starałam się ukryć rumieńce nawet przed ciemnością.  Kiedy usłyszałam skrzypnięcie drzwi szeroko otworzyłam oczy.  Poczułam jak za moimi plecami ugina się materac, jak jego ciepła dłoń odgarnia kosmyki włosów z powiek. Jak zwykły tchórz udawałam, że śpię. Nie mogłam na niego patrzeć, bałam się.  Ucałował mnie w skroń po czym oparł na niej czoło.  Jego oddech ogrzewał mój policzek. Poczułam się bezpiecznie, spokojnie. Tym razem zasnęłam.



Jest taka piękna kiedy śpi. Co ja bredzę, ona zawsze jest piękna. Chociaż dziś szczególniej.  Sam do końca nie pojmuję co się stało, ale nie narzekam. Było wspaniale. Czuć jej ciało tak blisko. Nie mogłem nad sobą zapanować. Choć rozum kazał mi przestać, nie umiałem. Tak bardzo jej pragnąłem.  Hokage świetnie stwierdził, że się do siebie zbliżyliśmy. A Jiraya. Szkoda wspominać.
Wiem, że się wstydzi. Ma zakrytą połowę twarzy. Pogłaskałem jej policzek i złożyłem na nim delikatny pocałunek. Miałem zamiar odejść, ale jej ledwo słyszalne, ciche "zostań" podziałało na mnie jak komenda. Wsunąłem się powoli pod kołdrę i objąłem ją ramieniem. Skuliła się bardziej i westchnęła.  Nasza przyszłość zapowiada się interesująco. Jest w stanie korzystać z chakry, oraz pobudza wszystkie moje zmysły, nawet nieświadomie. Kiedy zobaczyłem ją w drzwiach łazienki, nie mogłem z tego nie skorzystać. Wyglądała jak małe, przerażone zwierzątko zamknięte w wielkiej klatce, i całe dla mnie. Coś we mnie pękło i się potoczyło. Szczerze nie sądziłem, ze mi na to pozwoli. Jestem wielkim szczęściarzem, że będzie moją żoną. Minęło dopiero kilka dni od jej przybycia, a ja już nie wyobrażam sobie życia bez tej małej istotki.  Dzięki niej wszystko zaczyna się zmieniać. Na lepsze.


Dziwnym trafem, wcześnie się obudziłam. Chociaż dziwniejsze było to, że Minato przytulał mnie do siebie przez sen, albo samo to, że spał obok mnie. Dlaczego? Coś mnie ominęło? Zresztą nie ważne. Dobrze mi się przy nim spało. Mogłabym tak cały dzień, gdyby nie sprzątanie po wczorajszej kąpieli.  Wysunęłam się spomiędzy jego rąk i stanęłam nad nim. Wyglądał uroczo. Usta miał lekko rozchylone, a złote kosmyki opadały mu na twarz. Z cichym westchnieniem odwróciłam od niego wzrok. Zasunęłam szczelniej zasłony i upewniając się, że śpi, przebrałam się w długie spodnie i koszulkę na ramiączkach. Cicho opuściła pokój i skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Sam jej widok mnie zniechęcił. Zeszłam do kuchni. Chwyciłam za bułkę i wróciłam. Moje bose stopy ślizgały się na kafelkach, ale jakoś udało mi się dojść do szafki nad zlewem. Związałam włosy w wysoki kok i zabrałam się do pracy.  Na początek chwyciłam za koszulę Minato  i mocno ją wycisnęłam. Wrzuciłam ja ko kosza stojącego przy drzwiach, a na podłodze rozłożyłam dużą szmatę. Od samego jej wyciskania strasznie rozbolały mnie ręce. Schodzi mi to o wiele dłużej niż się spodziewałam. Przez jakieś pół godziny oprzątnęłam połowę pomieszczenia.  Przerwałam na trochę i wytarłam czoło wierzchem dłoni. Napiłabym się czegoś.
- Proszę - usłyszałam, za sobą.
Minato stał uśmiechnięty z kubkiem herbaty w dłoni. Z wdzięcznością zabrałam od niego naczynie i napiłam się. Zapadła niezręczna cisza.I co teraz?
- Pomóc ci? - zapytał.
- Nie. Nie musisz  - uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Za to, na pewno zjadłabyś śniadanie, nie?
- Bardzo chętnie.
Zabrał ode mnie kubek i wyszedł. Wzięłam się za dalsze sprzątanie. Tym razem poszło mi trochę szybciej.  Złapałam za kosz i zeszłam po schodach. Skierowałam swoje kroki do tylnich drzwi. Szmatę oraz koszule Minato powiesiłam na sznurku przywiązanym do jednego z drzew i werandy. Wróciłam szybko do swojego pokoju, gdzie przebrałam spodnie na krótkie spodenki. Nie sądziłam, że będzie dziś taka ładna pogoda. Z uśmiechem zbiegłam do kuchnie, gdzie czekało na mnie śniadanko. Umierałam z głody, a kanapki tak pięknie i apetycznie wyglądały, że sama nie mogłam się powstrzymać. Zjedliśmy wszystko bez żadnej rozmowy.  Zaczęłam się trochę rozluźniać w jego obecności, zwłaszcza, ze nic nie wspominał o wczorajszym.  Pozmywałam i wyszłam za nim na werandę z tyłu domu. Spojrzał na mnie z uśmiechem, i mnie do siebie przyciągnął. Przytulił mnie tak mocno, że zabrakło mi tchu. Oplotłam go w pasie i uniosłam głowę, tak by spojrzeć w jego twarz. Pocałował mnie w czoło, a potem raz jeszcze przytulił.
- Będę musiał wyruszyć na kilkudniową misję - szepnął.
Drgnęłam delikatnie i zmarszczyłam brwi.
- Poradzisz sobie beze mnie, prawda? - zapytał.
- Myślałam, że jak mamy się lepiej poznać, to nie będziesz miał misji - powiedziałam spokojnie.
- Bo tak miało być, ale coś się stało i mnie potrzebują - mruknął mi wprost do ucha. - Przepraszam.
- Tylko uważaj na siebie i wróć cały - zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie dziwnie, by po chwili złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.Mimo, że jego warki pieściły moje, cały czas czułam niepokój. Nie chciałam, żeby mnie zostawiał, ale co mogę poradzić jeśli go potrzebują. Tylko pytanie, czy ja również nie będę go potrzebowała?

~*~


Ohayo. Takim oto sposobem udało mi się napisać rozdział 13. Wiem, zajęło mi to wiele czasu, przepraszam za to.  Nic mi nie pasowało, ale na reszcie jestem nawet dumna z tej noci. Mam nadzieję, ze wam również sie spodoba, a teraz życzonka:

W tym dniu życzę wam spełnienia najskrytszych marzeń, radości, szczęścia i miłości oraz wielu, wielu prezentów. 

http://www.youtube.com/watch?v=0jV9bB-Q7JU



Zakochana / Yuu...

poniedziałek, 11 listopada 2013

12.

Siedzieliśmy tam długo rozmawiając i śmiejąc się. Minato stał mi się bardzo bliski. Słońce zaczęło powoli zachodzić, co dodało polance jeszcze większego uroku. Woda pobłyskiwała na pomarańczowo, kwiaty powoli się chowały, a my nadal leżeliśmy na trawie rozmawiając. Mogłam się przy nim rozluźnić i być sobą. Zapomniałam o wszystkich zasadach, które dyktował mi ojciec. Teraz to nie było ważne.
Leżeliśmy patrząc się w chmury.  Głowę podpartą miałam na ramieniu Minato. Dłonie mieliśmy splecione, położone między nami. Rozmowy praktycznie były bez sensu, ale dla śmiechu. Nic nawet nie jedliśmy, ale jakoś nie byłam głodna.
Minato wstał podając mi rękę. Przyjęłam z wdzięcznością jego pomoc. Czas się zbierać.  Trzymając się za ręce poszliśmy w kierunku wioski. Zaprowadził mnie do wielkiej restauracji.  Tam zjedliśmy kolację i przesiedzieliśmy jakieś 2 godziny.  Czas w jego towarzystwie bardzo szybko mi mijał. Praktycznie cały czas się uśmiechał, słuchał tego co mówię i nigdy nie wchodził mi w zdanie. Opowiadał mi różne historie z misji, które odbywał. Miałam dziwne wrażenie, że traktuje mnie jak równą sobie, co przeczy z zachowaniem innych mężczyzn. No, ale oczywiście moja intuicja może mi robić psikusa więc nie będę się w to tak zagłębiała. Poza tym, jest jedna sprawa, która zaczyna mnie coraz bardziej gnębić. Nie wiem do końca czy to prawda, ale chyba zaczynam się zakochiwać w Minato. I to coraz mocniej.
Wróciliśmy do domu około 21. Chciałam iść wziąć prysznic, ale kiedy znalazłam się w łazience zdałam sobie sprawę z tego, ze nie mogę rozpiąć sukienki. Wyginałam się przez jakieś 5 minut, a potem zrezygnowana poszłam szukać Minato. Siedział na łóżku w swoim pokoju. Gdy zapukałam do otwartych drzwi, od razu podniósł na mnie wzrok.
- Mam problem z zamkiem, mógłbyś? - zapytałam.
Uśmiechnął się tylko i wstał. Podeszłam do niego odwracając się, po czym odgarnęłam włosy.  Delikatnie rozpiął sukienkę. Zanim jednak puścił materiał nachylił się i pocałował mnie w kark. Po całym moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Nie ruszyłam się z miejsca, bo objął mnie w pasie i tym razem pocałowała w ramie.  Ciepło napełniło całe moje ciało.  Pod wpływem dotyku jego rąk i ust czułam dziwne prądy.  Odwrócił mnie delikatnie w swoją stronę. Oparł czoło o moje i patrzał mi w oczy. Czułam, ze się rumienię, kiedy dłońmi przejechał po moich nagich plecach.  Po chwili nachylił się bardziej i musnął moje usta.  Cały czas patrząc mi w oczy zaczął pogłębiać pocałunki. Nie wiem nawet dlaczego, ale mu na to pozwoliłam. Delikatnie rozchyliłam wargi, co Minato przyjął jako zaproszenie.  Jego ręce mocniej zacisnęły się na moim ciele, przez co przyciągnął mnie do siebie tak, że stykaliśmy się każdą częścią ciała.  Zamknęłam oczy i poddałam się jego dotykowi.  Nie wiem ile czasu tak staliśmy, miałam wrażenie, ze twa to bardzo długo.  W głowie zaczęło mi się kręcić, a w uszach zaszumiało.  Minato oderwał się ode mnie, a ja powoli otworzyłam oczy. Ręce miałam zaplecione na jego karku, nawet nie wiem kiedy to się stało.  Oddychał bardzo szybko i wpatrywał się w moje oczy.
- Kushina, ... ja... - w tym momencie w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek.
Minato zmarszczył brwi, puścił mnie i poszedł otworzyć.  Stałam tak w jego pokoju, nadal nie rozumiejąc co się właściwie stało. Czuję się tak, jakbym była pod wpływem jakiegoś narkotyku.  Potrząsnęłam głowa, kiedy Minato wpadł do pokoju. Wyglądał na zdenerwowanego.
- W wiosce pojawił się ktoś niebezpieczny - powiedział, pakując broń.- Kiedy wyjdę zamknij dom i pogaś światła. Na wszelki wypadek, weź to - podał mi pięknie zdobiony sztylet.
Stanął na parapecie otwartego okna i spojrzał na mnie.
- Drzwi zamknąłem. Zrób to co ci mówiłem i nigdzie nie wychodź.
Kiwnęłam głową. Wyskoczył, a ja za nim zamknęłam okno. Zgasiłam światło i poszłam do swojego pokoju. Mam co do tego złe przeczucia. Intuicja nigdy mnie nie zawodziła, a teraz mówi mi, że coś może się stać Minato.
Z szafy wyciągnęłam ciemne spodnie i bluzkę. Przebrałam się szybko nie zapalając światła.  Wzięłam sztylet, który dał mi Minato, zawiązałam włosy w kucyka i wyszłam drzwiami, aby nikt nie zauważył otwartego okna.  Przechodziłam cieniem budynków, widziałam już kilkoro shinobi, ale na szczęście oni nie zauważyli mnie. Wyczuwałam chakrę Minato i szłam  w  jej kierunku. Poza murami wioski w lesie było bardzo cicho. Nawet jeśli była to noc.
Przemknęłam szybko przez pola treningowe na małą polankę, na której byliśmy za dnia. Minato leżał na trawie kaszląc krwią. Nad nim stało dwóch mężczyzn. Wyglądali bardziej jak szafy niż ludzie. Emanowali dziwną, mroczną aurą.  Powiedzieli coś niezrozumiale, na co Minato się zaśmiał. Splunął i podniósł głowę. W tym momencie nasze spojrzenia się spotkały.  Rozszerzył ze zdziwienia oczy.  Mężczyźni odwrócili się w moim kierunku, ale na szczęście w odpowiednim momencie się schowałam. Jeden z nich ruszył w moim kierunku. To nawet i lepiej. Gdy był blisko przebiegłam za następne drzewa tak żeby mnie zauważył. Udało się. Biegł za mną kawałeczek. Gdy wystarczająco oddaliliśmy się od tamtej dwójki, schowałam się za drzewo. Zatrzymał się niedaleko i zaczął rozglądać.  Zaszłam go od tyłu. Zebrałam trochę chakry w dłoni. Podbiegłam, podskoczyłam i uderzyłam go w kark. Upadł od razu na ziemię. Sprawdziłam jeszcze czy się nie obudzi i wróciłam na polankę.  Starałam się stawiać głośne i ciężkie kroki tak jak ten mężczyzna. Drugi stał do mnie plecami i chyba nawet dał się nabrać.
- Już wróciłeś - warknął. - Załatwmy to szybko.
Minato patrzał na mnie z wielkim szokiem i zdziwieniem wypisanym na twarzy.  Mężczyzna odwrócił się w moim kierunku. Na początku patrzał równo ze swoim wzrokiem, spodziewając się towarzysza, a potem spuścił wzrok na mnie. Wyglądał na bardziej zdziwionego niż Minato.  Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam.  Po chwili oprzytomniał i rzucił się w moim kierunku. No cóż nie tak planowałam, ale lepsze to niż nic.  Odskoczyłam unikając ataku. Chciałam załatwić go tak samo jak poprzedniego, ale się nie dał.  Uderzyłam go w kark, a on nadal stał, niewzruszony.  Za to złapał mnie za rękę i rzucił o drzewo.  Raptownie wypuściłam powietrze. Podszedł do mnie mamrocząc coś pod nosem. Bez chwili wahania podcięłam mu nogi. Upadł, a ja z całą siłą przyłożyłam mu z prawego.  Uderzył głową o ziemie, przy okazji ją rozłupując.  Całą twarz miał we krwi i na szczęście stracił  przytomność.  To moja pierwsza walka. Jestem z siebie normalnie dumna.
Podbiegłam do Minato. Z szokiem wpatrywał się w mężczyznę.  Nie mógł wypowiedzieć żadnego słowa.  Wyleczyłam jego rany. Spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam - szepnęłam.
Westchnął głośno.
- Spadaj stąd.
Wstałam i pobiegłam w kierunku drzew.  Idąc cieniem udało mi się minąć shinobi liścia. Bezpiecznie dostałam się do domu.  Teraz to mnie czeka rozmowa.

~*~

Yo. Notka krótka, wiem. Jakoś nie miałam weny. Nawet teraz nie wiem co napisać. Eh, to wina szkoły. 

Spodobał mi się. To do następnej noci ;P

Zakochana;* / Yuu...

niedziela, 3 listopada 2013

11.

Poczułam dziwne ciepło w brzuchu.  Wszystko rozeszło się na całe moje ciało. W uszach słyszałam szum. Oczy same mi się zamknęły. Po plecach przebiegł mi dziwny, ale przyjemny dreszcz. Minato delikatnie muskał moje usta, zupełnie jakby motyl usiadł na nich i nie mógł odlecieć. Nieświadomie wygięłam ciało w jego kierunku. Dłonią dotknął moje udo.  Od miejsca dotknięcia przez moje ciało przeszedł jakby elektryczny impuls. Palcami delikatnie potarłam jego rękę. Nagle oderwał się ode mnie i kawałek odsunął. Czułam  na twarzy jego ciepły oddech. W głowie mi się kręciło, w uszach szumiało, oddech miałam przyspieszony, a moje ciało po postu go pragnęło. Chciałam żeby nadal był tak blisko mnie, żeby trzymał dłoń na moim udzie, żebym mogła czuć jego ciepło.
Spojrzał na mnie jakby półprzytomnie. Wstał powoli i szepnął:
- Ubierz się - i po prostu wyszedł.
Opadłam na łóżko. Nie do końca jeszcze rozumiem co zaszło, ale chce więcej. Moje ciało nadal drżało. Nie mogłam wyrównać oddechu. Co się ze mną  u licha stało?!


Minato:
Zszedłem powoli do kuchni. Kręciło mi się w  głowie i miałem przyspieszony oddech. Co to właściwie było? Szczerze, nie mam pojęcia. Pierwszy raz w życiu coś takiego poczułem. Miałem ochotę się na nią rzucić i  w razie sprzeciwu, wziąć siłą. Pobudziła wszystkie moje zmysły.  Ta dziewczyna bardzo mi się spodobała. Ma w sobie coś uśpionego, coś głęboko uśpionego. Jak już wcześniej wspomniałem: zedrę z niej tą maskę. Któregoś dnia na pewno.
Wszedłem do pomieszczenia. Jiraya siedział już przy stole.
- Dorwałem go i przekazałem ANBU, oni zajmą się resztą - powiedział.
Skinąłem delikatnie głową, przy okazji wycierając spocone dłonie i spodnie.
- Ej, wszystko w porządku? - zapytał.
 Znowu skinąłem głową. Nie mogę wydobyć z siebie głosu.
- Zabił ją?! - krzyknął wstając.
- Co? Nie!!!! - odparłem pospiesznie.
- To co ci jest - zapytał już spokojniej.- Ej, jestem twoim mistrzem mi możesz powiedzieć wszystko. - po chwili namysłu.-  Prawie wszystko.
W tym momencie zeszła Kushina. Gdy na nią spojrzałem, zarumieniona szybko odwróciła wzrok. Jiraya zmierzył mnie i ją wzrokiem po czym podle się uśmiechnął.
- Hą, już chyba wiem o co się rozchodzi -  mruknął.
"Oho, zaraz palnie coś głupiego" tylko to przeszło mi przez głowę.
Podszedł do mnie i nachylił się nad uchem:
- Zrobiliście to, nie? - mruknąć trzymając wzrok na Kushinie.
- Co?! Nie !!! - krzyknąłem odsuwając się od niego. - Odbiło ci?!
Zerknął na mnie ponuro.  Dziewczyna przemknęła szybko do lodówki, zabrała coś do jedzenia i wyszła mówiąc coś, że nie będzie nam przeszkadzać. Westchnąłem głęboko, Jiraya nadal stał i się na mnie gapił. Podrapałem się po głowie.
- Po prostu ją pocałowałem, okej ? - mruknąłem.
Jiraya uśmiechnął się szeroko i chwycił za zeszyt.
- Świetnie, akurat tego mi potrzeba. Co poczułeś? - zapytał.
- Jakoś, ciężko ująć to słowami-  mruknąłem.
- Spróbuj - zerknął na mnie .
- Ehh... - znowu podrapałem się po głowie. - Poczułem dziwne ciepło na całym ciele, pod wpływem jej dotyku przechodziły mnie przyjemne dreszcze, jej usta były takie delikatne, jakby zawstydzony motyl muskał skrzydłami moje usta.  Sama jej obecność podziałała na mnie jak narkotyk -  zmrużyłem oczy mówiąc to, a gdy skończyłem spojrzałem na Jirayę.
Gapił się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Zeszyt wypadł mu z rąk. Spojrzałem na przedmiot, a potem z powrotem na niego.  Otworzył usta, a potem je zamknął. Powtórzył te czynność kilka razy, po czym zmrużył oczy.
- Ty... - szepnął.- Coś jeszcze?
- Tak - uśmiechnąłem się szeroko. - Mam ochotę na więcej.
Parsknął śmiechem i schylił się po swoje dzieło. Zanotował coś szybko. Przyglądałem się jego czynnościom. Wiem, że chce coś powiedzieć. Tylko co i kiedy?
- Ty ja lubisz - powiedział z uśmiechem znacząco ruszając brwiami.
Spodziewałem się czegoś innego.
- tak  - mruknąłem - Lubie ją.
- Oj, nie o to mi chodzi - machnął ręką. - No wiesz, lubisz, lubisz.
- A, tak. Nawet bardzo lubię, lubię - uśmiechnąłem się.
- Będzie z was niezła para - powiedział stając na parapecie. - Postaraj się jej nie stracić. - szepnął po czym wyskoczył.
Podrapałem się raz jeszcze po głowie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ja lubię - szepnąłem.


Kushina:
Siedziałam na kanapie z pudełkiem masła w rękach. Byłam tak rozkojarzona, że zamiast złapać za coś do jedzenia wzięłam masło.  Nie wejdę z powrotem, do kuchni. zrobię z siebie idiotkę. Muszę zachować się przy Minato jakoś normalnie, ale nie potrafię. Kiedy na niego spojrzałam znowu poczułam to ciepło.
Oparłam się o kolana chowając głowę. Rany, ale je jestem głupia. To był tylko pocałunek.  Co prawda mój pierwszy, ale też nie ostatni. Spokojnie. Jestem shinobi, chyba,  na raczej tak. Potraktuje to jak trening. Wzmocnie tym jakoś moją psychikę. Dam radę.
Poczułam na dłoni delikatny dotyk. Od razu podniosłam głowę i spojrzałam zaszokowana na Minato. Uśmiechnął się szeroko.
- To może pójdziemy coś zjeść? - zapytał.
Kiwnęłam głową.
- Po co ci masło ? -  ponowił pytania.
- Ee... Chwyciłam je przez przypadek - szepnęłam.
Odsunął mi krzesło.
- Spoko, nie wnikam - mruknął uśmiechając się.
Rozłożył na stole wszystkie potrzebne produkty i parującą herbatę.  W ciszy robiliśmy kanapki. Po jakichś 5 minutach pierwszy odezwał się Minato:
- Masz na dzisiaj jakieś plany?
- Nie.
- Możemy się gdzieś przejść, pogoda dopisuje.
- Spacer? Czemu nie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Już chyba nawet wiem gdzie - powiedział jakby sam do siebie.
Zjedliśmy dość szybko.
- Pójdę sie przebrać - powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
Stanęłam przed szafą. Dylemat. Tyle ciuchów, a ja nie wiem co włożyć. Muszę jakoś wyglądać, ale znowu nie chcę sie za bardzo wystroić. Stałam tam dość długo, aż w końcu Minato zapukał do drzwi. Pozwoliłam mu wejść. Kiedy na mnie spojrzał tylko uśmiechnęłam się przepraszająco.  Zaśmiał się głośno i podszedł.  Pomyślał trochę, po czym zaczął wyciągać po kolei ciuchy.  Przykładał kolejno do mojego ciała, kręcił przy tym zabawnie głową i marszczył brwi. Śmiałam się, a on nawet nie zwracał na m,nie uwagi.  Pod sam koniec złapał za dwie sukienki. Jedna fioletowa, przewiewna z dekoldem w kształcie serca, nad kolano, na cienkich ramiączkach. Druga błękitna z szerokimi ramiączkami, do kolan, z zakrytym dekoldem.  Podumał trochę i z uśmiechem wręczył mi fioletową sukienkę. Zerknęłam na niego, a on tylko się odwrócił. Nie mam wyjścia. Zdjęłam spodnie i koszulkę, zsunęłam na ciało ślizgi i delikatny materiał, przerzuciłam warkocz na ramię.
- Mógłbyś? - poprosiłam stając do niego plecami.
Delikatnie złapał za zamek i zapiął go muskając przy tym moją skórę.  Odwróciłam się do niego, a on zmierzył mnie wzrokiem.  Rozplątał mojego warkocza, a włosy przeczesał dłonią rozrzucając na moich ramionach.  Jedno pasmo odgarnął mi za ucho i uśmiechnął się.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział.
- Dziękuję - odpowiedziałam lekko się kłaniając.
- To co? Idziemy?
- Tak.
Założyłam jeszcze czarne, zdobione baleriny i wyszliśmy. Minato użyczył mi ramienia kiedy tylko opuściliśmy próg domu. Oparłam się o niego z wdzięcznością.  Ludzie spoglądali za nami na każdej ulicy. Czułam się trochę skrępowana, ale Minato uśmiechał się do mnie szeroko i od czasu do czasu szeptał jakieś zabawne słówka.  Wyprowadził mnie poza mury wioski. Rozglądałam sie wokół nie wiedząc, gdzie idziemy. Po jakimś czasie Minato stanął za mną zakrywając mi dłońmi oczy. Pchnął mnie delikatnie do przodu swoim ciałem. Przeszliśmy tak kawałek po czym odsunął sie ode mnie odkrywając moje oczy.
Staliśmy na leśnej polance, wokół było pełno kwiatów, a przez sam środek przepływał strumyk. Widok wspaniały, zwłaszcza, że słońce pięknie odbijało się od wody załamując światło.
- Tu jest pięknie -szepnęłam.
Podszedł do mnie z tyłu. Oparł brodę o moje ramię , a dłońmi  oplótł mnie w pasie.
- Odkąd sie zjawiłaś po prostu przepięknie - szepnął mi do ucha.


~*~

Yo. Mam nadzieję, że sie spodobało. Pisałam pod wpływem dziwnego impulsu, więc sama nie wiem czy jest dobrze. Przepraszam za błędy i tak długa nie obecność. Nie wiem kiedy pojawi się następna notka, ale postaram się, żeby była niedługo. 
Dziękuję osobom, które czytają mojego bloga i czekają na ciąg dalszy. Jesteście dla mnie dużym wsparciem ;D

Zakochana;* / Yuu...


niedziela, 15 września 2013

10.

Reszta dnia minęła całkiem spokojnie, rozmawialiśmy, śmieliśmy się. Minato zachowywał się na początku trochę dziwnie, ale potem był sobą. Zrobiliśmy razem kolację i szybko zjedliśmy. Wzięłam gorący prysznic i żegnając się z Minato poszłam do swojego pokoju. Nie mogłam spać, cały czas kręciłam się po łóżku. W końcu wstałam i podeszłam do okna. Padał deszcz i była niezła burza. Idealna pogoda na trening. Uchyliłam okno i z deszczu stworzyłam swojego klona, który od razu położył się do łóżka. Przebrałam się i wyskoczyłam na ulicę. W mgnieniu oka schowałam się w pierwszym lepszym cieniu.  Przebiegłam cichutko przez całe miasto wtapiając się w tło. Moje kroki idealnie wpasowały się w rytm kropli deszczu. Ominęłam budkę straży i wymknęłam się poza wioskę. Zaczęłam swój trening od porządnej rozgrzewki i biegu. Kilka razy okrążyłam całe pole. Dzięki pogodzie mogłam poćwiczyć nad wodnymi technikami. Od jakieś pół roku ćwiczyłam również nad żywiołem powietrza. Wiatr nie jest moją mocną stroną, ale pracuję nad tym. Znam kilka technik, które muszę dopracować i dzięki tej ulewie mogę je spokojnie wypróbować, by połączyć wodę z wiatrem, a wtedy nauczyć się panowania nad lodem. To może być całkiem ciekawe doświadczenie.
  Spędziłam tam kilka dobrych godzin. Z powodu bliskiego świtu ruszyłam w kierunku domu. Bez problemu dostałam się do swojego pokoju, zniszczyłam klona i zerknęłam w lustro. Wyglądałam okropnie. Cała umazana byłam błotem, woda ściekała ze mnie litrami, ciuchy gdzie nie gdzie były podarte. Zrzuciłam z siebie wszystko i wcisnęłam głęboko pod łóżko. Wzięłam czyste ubrania i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz i rozczesałam włosy, wytarłam się do cucha po kolei nakładając na siebie ciuchy. Splotłam warkocza i poszłam spać. Była 4 nad ranem,  deszcz nie przestawał padać dzięki czemu nadal było ciemno. Zasnęłam bez żadnego problemu.

Minato:

Obudziłem się o 9 rano. Na zewnątrz było strasznie ciemno i padał deszcz. W mieszkaniu było cichutko. Kushina chyba nadal spała, zresztą się nie dziwię, pogoda dzisiaj niezbyt dopisuje. Zajrzałem do jej pokoju. Spała szczelnie owinięta kołdrą.  Nie miałem serca, by ja obudzić, dlatego po cichutku zamknąłem drzwi. Tak na marginesie  to nie miałem nic do roboty. Powoli się przebrałem, zrobiłem herbatę i z książka w ręku usiadłem na kanapie. Szybko mi się to znudziło.  Kiedy już straciłem wszelką nadzieję na coś ciekawego usłyszałem krzyk Kushiny. Od razu zerwałem się z kanapy i wpadłem do jej pokoju. Mogłem się od razu domyśleć, że to jego sprawka. Jiraya siedział na komodzie, na przeciwko łóżka, z głupkowatym uśmieszkiem, zeszytem i długopisem w ręce. Kushina siedziała na poduszkach i z szokiem wpatrywała się w mojego mistrza.
- Szybka reakcja - uśmiechnął się na co ona wściekła rzuciła w niego poduszką.
- Wynoś się z mojego pokoju - krzyknęła.
- Już, już. Mam tylko pytanko - podszedł i nachylił się nad nią. - Jaki nosisz rozmiar stanika?
"PLASK" i Jiraya oberwał prościutko w policzek.  To było do przewidzenia.
- Jiraya-sensei - zacząłem. - Mógłbyś się od niej odczepić?
Spojrzał na mnie z ukosa, a potem dziwnie się uśmiechnął, co mi się na spodobało.
- A co? Zazdrosny?! - zapytał i objął dziewczynę, która spojrzała na niego spod byka.
- Tak - odparłem poważnie.
Teraz obydwoje zawiesili na mnie wzrok.
- Skoro tak twierdzisz - powiedział i odsunął się od Kushiny. Podszedł do mnie, a kiedy chciał opuścić pokój odwrócił sie nagle. - Pokarzesz mi swoje majtki?
- Wychodzimy - powiedziałem wypychając go na korytarz. Zerknąłem na Kushina. Siedziała cała czerwona.
- Chcesz to się jeszcze prześpij. Mogę cię później obudzić - powiedziałem.
Pokręciła przecząco głową patrząc na zegarek. Uśmiechnąłem się i wyszedłem. Ona.... Uderzyła Jirayę.  Uderzyła go,  wściekała się. Była sobą. To już coś.
Siedział w kuchni z naburmuszoną miną. Jego policzek był cały czerwony.
- Boliii ....  - mruknął.
Zaśmiałem się i podałem mu lód. Westchnął z ulgą i oparł się na łokciu, przyciskając woreczek do policzka.
- Sam tego chciałeś  - odpowiedziałem. Wstawiłem wodę na herbatę i zacząłem grzebać w lodówce szukając czegoś na śniadanie.
- Nie sądziłem, że tak mi przywali. Wogóle nie sądziłem, że mi przywali. To był niezły szok.
- Jakoś nie dałeś tego po sobie poznać.
- Bo mnie to dopiero później zaczęło boleć. Tak jakby miało zwolniony zapłon.
- ty sam masz zwolniony zapłon - westchnąłem.
- Jesteś okrutny - zachlipał.
- Widziałeś to, co nie? - zapytał.
- Tak, widziałem.
- Ona.... Ta dziewczyna jest inna.
- Wyjątkowa. W końcu będzie moja żoną, nie? Czegoś ty się spodziewał.
Spojrzałem na sufit i zmarszczyłem brwi. Coś jest nie tak. Rzuciłem wszystko co miałem w rękach i pobiegłem do jej pokoju.

Kushina:

Kiedy wyszli przeczesałam włosy dłonią i głośno westchnęłam.  Uderzyłam Jiraye.  O kurde. Nie jest zbyt dobrze. Zapomniałam się powstrzymać. Wstałam  i podeszłam do okna. Pogoda nadal była beznadziejna. Zaczęłam grzebać w szafie, szukając jakichś ubrań. Zrzuciłam z siebie piżamę i będąc w bieliźnie, założyłam spodnie. Kiedy sięgnęłam po koszulę ktoś zasłonił mi usta ręka.  To nie był Minato, ani nawet Jiraya. Odsunął mnie od szafy i przystawił sztylet do gardła.
- Jeden ruch czy nawet dźwięk, a nie żyjesz. Rozumiesz?  - jego głos był ciężki, bezdźwięczny, nieprzyjemny.
Skinęłam lekko głową. Co robić, co robić. Zdjął rękę z moich ust i objął mnie nią w pasie. Zaczął mnie ciągnąć w stronę okna. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Minato. Patrzał wściekle na mężczyznę stojącego za mną. Pierwszy raz widziałam w jego oczach taki gniew.  Zjechał wzrokiem na moja szyją, gdzie mężczyzna trzymał sztylet, a potem na mój pas gdzie tamten trzymał rękę. Zmrużył oczy i przekrzywił głowę.  Wyglądał tak, jakby nie podobało mu sie to co widzi. Mężczyzna mocniej mnie do siebie przycisnął. Chyba nie planował spotkania z Minato. Poczułam ulgę. On przyszedł mnie uratować. Uśmiechnęłam się szeroko. Odpowiedział uśmiechem.
- Nie martw sie - powiedział.
 - Wielki Żółty Błysk Konohy. Zjawiłeś się, żeby uratować swoją dziewczynę. Jaka szkoda. Raczej już jej nie zobaczysz.
Zaśmiał się i wypowiedział coś niezrozumiałego. Zaczęliśmy znikać, ale zanim mu się to do końca udało, znikąd pojawił sie Minato i złapał mnie za rękę. Kiedy technika została przerwana, mężczyzna chciał poderznąć mi gardło. Minato drugą dłonią złapał za ostrze sztyletu. Na swoim dekoldzie poczułam ciepłą ciecz. Przerażona spojrzałam na Minato. Uśmiechnął się uspokajająco, a potem wygiął rękę mężczyzny. Tamten krzyknął i mnie puścił. W mgnieniu oka uciekł przez okno.
- Jiraya go dorwie - powiedział Mianto. - Czekał na zewnątrz. Wszystko w porządku?
- Twoja ręka - szepnęłam.
- A, to? To nic takiego...
Wybiegłam z pokoju nie dając mu dokończyć. Wróciłam z apteczką i ręcznikiem. Kazałam mu usiąść na łóżku, sadowiąc się obok. Wytarłam rękę ręcznikiem, zdezynfekowałam rana a następnie zabandażowałam. Rozcięcie na szczęście nie było głębokie.  Minato złapał za ręcznik i przyłożył go do mojego dekoldu. Zaczerwieniłam się i od razu chciałam się odsunąć, ale złapał mnie zabandażowaną ręką za nadgarstek. Spuściłam wzrok, próbując nie myśleć o tym, że jego ręka właśnie wyciera krew z moich piersi.
- Wszystko w porządku? - zapytałam kiedy skończył.
- Nie narzekam - przejechał po mnie wzrokiem.
Zerknęłam w dół. Tak, siedziałam obok niego w samym staniku. Chciałam zakryć się kołdrą, albo czym kolwiek, ale zrezygnowałam.
- Hmm... Nie zamierzasz niczego z tym robić?  -zapytał Minato.
- I tak już dobre 5 minut mnie tak widzisz. A zresztą mam być twoją żoną, co nie? Co w tym złego?
Zaśmiał się głośno.
- Więc juz przygotowujesz się do tego etapu?
- Etapu?
Zaśmiał się jeszcze głośniej. Przybliżył się i delikatnie nachylił.
- Może być. Czemu nie .
- Nie mam bladego pojęcia o co i chodzi.
- Jakaś ty skromna - powiedział chytrze.
Nachylił się jeszcze bardziej, tak, że teraz nasze nosy się stykały.
- Skromna? Niby z której strony? - zapytałam. - Tak wogóle, to co to za etap? O co ci chodzi?
- Zademonstruje - powiedział spokojnie.
I wtedy pierwszy raz mnie pocałował.

~*~

Yo. Normalnie jestę geniusę. Napisałam tą notkę dzisiaj. Mam dość podły nastrój i niezbyt wiem jakie dokładnie uczucia w to włożyłam, dlatego przepraszam. Jeszcze do tego szkoła, bierzmowanie, egzaminy. Mam już dość na samym początku. No cóż, bywa.

Zakochana;*/Yuu...

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

9.

- Kochasz go, mam racje?
Spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam.
- Uznaje to za tak - powiedział Minato, który usiadł koło mnie.
"Co"?!!!! Tylko o tym zdołałam pomyśleć, kiedy go zobaczyłam.
Siedział jakby nigdy nic z wielkim uśmiechem i wpatrywał się we mnie z blaskiem w oczach.  Nie wiedziałam co mam zrobić. Kiedy on sie tu znalazł? Dlaczego?
- Nic nie odpowiedziałam - mruknęłam.
- Ale też nie zaprzeczyłaś - uśmiechnął się szerzej o ile to  było możliwe.
Sensowna odpowiedź, sensowna odpowiedź.
- Bo nie zdążyłam - palnęłam.
Spojrzał na mnie juz poważnie. Pech, od razu się zarumieniłam, a on na nowo się uśmiechnął.
- Hai, hai - mruknął i przytulił mnie do siebie. - Jesteś urocza kiedy sie rumienisz - szepnął mi do ucha.
Usłyszałam śmiech Mikoto.
- Idealnie do siebie pasujecie - powiedziała.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona tylko się uśmiechnęła.
- Czyli mnie nie kochasz  -odparł Minato robiąc przy tym smutną minę.
- Co? Nie, znaczy tak, eto... to jest, znaczy się...- zaczęłam się jąkać.
- Znaczy co?- spojrzał na mnie z nadzieją.
- Znaczy... - wymruczałam.- Umm...
- Minato nie męcz jej tak- warknęła Mikoto.
- A co ja robie?- zapytał.
- Wszystko - odparła przyjaciółka.
- Więc, coś się stało? - zapytałam.
- Idę do Hokage, nie wiem kiedy wrócę - zerknął na mnie.- Tylko to chciałem powiedzieć.
Wstał od stołu, ale zatrzymał się.
- Kochasz mnie, nie? - zapytał.
- Minato! - krzyknęła Mikoto.
Siedziałam zmieszana ze spuszczonym wzrokiem. Mój przyszły "mąż" wybiegł z restauracji głośno się przy tym śmiejąc.
- Więc - zaczęła Mikoto.
- Nie wiem. - odparłam szczerze.  -Nie wiem co czuję.
- Hmm...Mimo wszystko musi ci być ciężko. Może i Minato jest miły i tolerancyjny, ale narzucili wam małżeństwo. Nie tak łatwo jest się do tego przyzwyczaić, nie?
- Umm... Chciałabym mieć na to więcej czasu.  Mam siedemnaście lat, nadal jestem dzieckiem.
- Wiem - mruknęła smutna Mikoto.- Chodźmy gdzieś.
Koniec końców wylądowałyśmy w moim nowym domu. Siedziałyśmy na kanapie i popijałyśmy herbatkę.
- Opowiedz mi o swojej wiosce.
- Od czego by tu zacząć...
Streściłam jej całą swoją historię. Opowiedziałam nawet o tym jak chciałam sie zabić i jak uratował mnie Minato.  Oczywiście nic nie wspomniałam o potajemnych treningach.
- Przykro mi z powodu twoich przyjaciół.- szepnęła Mikoto.
- Dzięki.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo, aż w końcu w domu zawitał Minato. Mikoto od razu się zerwała i pociągnęła go do kuchni, zostawiając mnie samą w salonie.


Minato:
Mikoto złapała mnie za rękaw i wyciągnę do kuchni.
- Stało się coś? - zapytałem
- Wiem, że nie powinnam się do tego mieszać, ale pytałeś mnie kiedyś o moje zdanie, a ja ci wtedy nie odpowiedziałam.
- No pamiętam.
- To powiem tylko tyle, nie naciskaj tak na nią.
- Wiem. Sam nie mogę oswoić się z myślą, że mam mieć żonę.
- Tak i rozumiem, ale Kushina to jeszcze dziecko, i to jej rodzice stwierdzili, że ma wyjść za maż, bez jej zdania.  Nie miała wpływu na tą decyzję. Ludzie decydują jej życiem tylko dlatego, że jest córką Kage wioski.
- Nie przejmuj się  tym, nie zamierzam zaciągnąć jej siłą do łóżka.
- Zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasuje. Ty sam się zgodziłeś na to, żebyś był mężem Kushiny.
- Nie musiałem sie zgadzać - odparłem.- To ja powiedziałem, że zostanę jej mężem. ( tak wiem na początku pisałam, że Minato był temu przeciwny, ale jakoś tak zmieniłam co do tego zdanie, od Aut.)
- Ty, ty wiedziałeś, ze to będzie Kushina.
- Bingo - zaśmiałem się. - Polubiłem ją.
- Wow. To się rzadko zdarza, zwłaszcza w twoim wypadku.
- Zdaje sobie świetnie sprawę, że jest jej ciężko, dlatego poczekam. Zresztą, jeszcze nigdy nikogo nie kochałem, więc sam nie jestem pewien swoich uczuć.
- Dlatego wypytywałeś Kushinę, czy cię kocha.
- Tak.
- Powiesz jej? - zapytała. - O tym, że nie wiesz czym jest miłość?
- Masz na myśli moją przeszłość?
- Ta.
- Jeszcze nie, ale jeśli zapyta, to nie wiem.
Wróciliśmy do salonu. Kushina spojrzała na nas zdziwiona.
- Przepraszam - odparła Mikoto.- Musiałam mu coś koniecznie powiedzieć.
Pokiwała głową.
- Więc, co dzisiaj robiłyście?- zapytałem, siadając obok czerwonowłosej.
- Zakupy i zakupy - odparła.
- Kupiłyście coś ciekawego?
- Nom, trochę tego jest.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, ale Mikoto musiała już z wracać.  Kushina zabrała zakupy i poszła do pokoju. Niedługo potem stała w kolorowym fartuszku mieszając coś w garnku.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałem.
Zesztywniała. Chyba nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.
- Nie, nie trzeba - odparła uprzejmie.
- Daj spokój, i tak się nudzę  -mruknąłem.
Skończyłem robiąc sałatkę. Kushina jest strasznie spięta w moim towarzystwie i  często się rumieni, zwłaszcza gdy jestem blisko niej albo powiem jej jakiś komplement. Wyglądała wtedy uroczo.  W ogóle coś mnie do niej ciągnęło. Jest tu kilka dni, a mam ochotę spędzać cały dzień w jej towarzystwie.  Jej osoba zajmuje całe moje myśli, każdy jej ruch jest dla mnie czymś wspaniałym, jej uroda jest nietypowa, charakter zresztą też. Dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jest taka sama jak dwa lata temu, tylko rodzice zabronili jej być sobą.  Ukrywa się pod maską grzecznej, posłusznej dziewczynki. Zamierzam zerwać jej tą maskę. Tylko jeszcze nie wiem jak.
W ciszy zjedliśmy obiad. Kiedy Kushina wzięła się za zmywanie siedziałem i wpatrywałem się w jej plecy. Proste. Trochę jakby dumne.  Za bardzo się zamyśliłem, bo zdziwił mnie widok jej zmartwionej twarzy będącej na przeciw mojej.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak - mruknąłem uśmiechając się.
I wtedy to zobaczyłem. Jej piękny, szeroki i szczery uśmiech.

~*~

No, to jest coś. Dwie notki tego samego dnia. Chyba coś ze mną jest nie tak. Hm, koniec wakacji, to chyba dlatego ;P

Yuu... / Zakochan;*

wtorek, 16 lipca 2013

8.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Czułam się jakbym płynęła lub leciała. Kiedy delikatnie otworzyłam oczy ujrzałam Minato, który niósł mnie na rękach. Położył mnie delikatnie w moim pokoju na łóżku. Przykrył mnie kołdrą, odgarnął włosy z twarzy i pocałował delikatnie w czoło.
-  Dobranoc, mój aniołku - szepnął.
Uśmiechnęłam się tylko i zasnęłam ponownie. Nie sądziłam tylko, że zobaczę coś takiego.
Na początku było ciemno. Kiedy moje oczy się do tego przyzwyczaiły, zobaczyłam na podłodze dziwne kształty. Na stopach czułam jakąś lepką maź. Cofnęłam się kilka kroków i potknęłam się o coś. Poleciałam do tyłu,  z impetem uderzyłam o podłogę. Teraz cała byłam w tej cieczy. I wtedy zapaliło się światło. Dziwne kształty to tak naprawdę ciała mojej rodziny. Lepka maź była krwią. Leżałam na podłodze zalanej czerwoną posoką. Najgorsze było to, co stało na przeciw mnie. Ręce ubrudzone krwią, nóż w prawej dłoni, szaleńczy uśmiech, furia w oczach. Tak. To byłam ja.
Krzyczałam. Głośno. Bałam się . Nie wiem dlaczego. Przestałam dopiero kiedy poczułam, że ktoś mnie do siebie przytula. Minato. Siedział na brzegu łózka i przytulał mnie do swojego nagiego torsu.  Płakałam, nie mogłam złapać oddechu. Głaskał mnie delikatnie po głowie.
- Cii - szepnął. - To tylko sen. Wszystko będzie w porządku.
Jego głos, zapach, ciepło. Wszystko sprawiało, że czułam się bezpieczna.  Wtuliłam się w niego bardziej, przestając płakać. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wieczne. Bezpieczna, spokojna...  Siedział tak długo, głaszcząc mnie po włosach. Najprawdopodobniej czekał aż zasnę, jednak ja nie mogłam zasnąć. Bałam się, ze jeśli zamknę oczy zobaczę coś strasznego, że tym razem to Minato będzie tam leżał. Choćby nie wiem co, nie chcę tego widzieć.
Po jakimś czasie Minato podniósł mnie delikatnie i położył na łóżku. Myślałam, że odejdzie dlatego oparłam się na łokciach z zamiarem protestu, ale on położył się obok mnie i objął mnie ramieniem. Ułożyłam się wygodnie wdychając jego zapach.
- To tylko sen - szepnął ponownie.
- Każdy ma w sobie ziarenko rzeczywistości - odparłam.
- Jednak nie wszystkie.
- Jak myślisz, po co ludzie śnią?
- Jest wiele teorii na ten temat.
- Według mnie oni uciekają. Od codziennych problemów, zmartwień, smutków.
- Więc dlaczego niektóre sny są straszne?
- Sen i śmierć. Są swoimi braćmi. Dlatego sen ma w sobie coś strasznego. Dlatego śmierć jest nazywana wiecznym snem.
Zaśmiał się głośno i przytulił mnie do siebie bardziej.
- Kotku, pośnij o czymś pięknym - mruknął.
"Kotku"? Spojrzałam na niego pytająco, ale on tylko się uśmiechnął. Podoba mi się. Życie z Minato zapowiada się interesująco. Ten mężczyzna na wiele stron, których jeszcze nie poznałam. No, ale mam na to czas. Resztę mojego życia. Nie sądziłam, że tak łatwo się poddam. Tyle marudziłam, narzekałam, błagałam żeby nie było tego ślubu, a tu proszę. Mąż jest niesamowity, przyszły mąż. Jestem ciekawa, kiedy weźmiemy ślub. Na razie dali nam czas do lepszego poznania się. Jestem ciekawa co czuje Minato, bo muszę przyznać, ze ja coraz bardziej się w nim zakochuje.  To uczucie dopiero co poznaje, ale bardzo mi przypadło do gustu.
Uśmiechnęłam się. Powoli zaczęłam zasypiać.
- Kocham cię - szepnęłam, ale Minato tego nie usłyszał.
Nie pamiętam, co się stało później. Poczułam jakbym odpłynęła i w przeciągu jednej minuty otworzyłam oczy.  Do pokoju wlewało się jasne światło, a Minato spał na miejscu obok mnie. Obudzić sie obok ukochanego i masz świetny humor już na początku dnia. Delikatnie wysunęłam się spod jego rąk, które oplatały mnie w pasie. Przykryłam go kołdrą i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ciuchy, wyszłam cichutko z pokoju i poszłam do łazienki. Nie wiem ile czasu spędziłam pod prysznicem. Myłam włosy od czasu do czasu bawiąc się wodą, robiąc z niej malutkie smoki. Zapomniałam już jaka to świetna zabawa. Starałam się uwalniać jak najmniej chakry, żeby Minato mnie przypadkiem nie wyczuł. Wytarłam się i ubrałam w niebieską koszulkę na ramiączka, brązową spódniczkę do kolan . Włosy rozczesałam i splotłam warkocz. Były mokre ale nie chciałam zostawiać ich rozpuszczonych, bo pewnie by mi przeszkadzały.
Na śniadanie zrobiłam naleśniki, z lodówki wyciągnęłam dżem, a do szklanek nalałam mleka. Tylko Minato jeszcze brakowało. Weszłam po cichutku do pokoju. Leżał na łóżku, kołdra przykrywała go teraz do połowy, ręce miał rozrzucone obok siebie. Mogłam mu się idealnie przyjrzeć.  Jego tors był idealnie wyrzeźbiony, skóra miała złotawy kolor. Boże, jaki on jest piękny. Nachyliłam się delikatnie nad jego twarzą. Jego usta wyginały się w delikatnym uśmiechu. Najwidoczniej śniło mu się coś miłego. Usiadłam na skraju łóżka i ucałowałam go w czoło. Uśmiechnął się szerze, ale nie otworzył oczu.
- Minato, czas wstawać - szepnęłam.
Westchnął głośno i spojrzał na mnie.
- A jeszcze jeden całus? - zapytał.
- Już cię obudziłam.
- Tak, ale ten na dzień dobry.
Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- Dzień dobry.
Podniósł się delikatnie i złożył pocałunek na moim czole.  Spojrzałam mu w oczy i się zatraciłam. Ten błękit był wciągający, nie mogłam odwrócić od niego wzroku.
- Ś..śniadanie j..ju..już go..to...towe - wyjąkałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dobrze się czujesz? - zapytał kładąc dłoń na moim czole.
-T..Ta...Tak.
- Na pewno? Jesteś dziwnie czerwona.
- E... bo...robiłam śniadanie...i...i mi ciepło - palnęłam na szybkiego.
- Ah, tak?
- Tak. Pośpiesz się bo zaraz wystygnie.
Zerwał się i szybko wyszedł z pokoju, głośno się przy tym śmiejąc. Odetchnęłam głęboko i poszłam w jego ślady. Śniadanie minęło nam szybko, niedługo potem przyszła Mikoto i zabrała mnie na zakupy. Długo chodziłyśmy  po sklepach, zaczęłam ją jeszcze bardziej lubić. Była bardzo zabawna. Rzadko spotyka się takie kobiety w tych czasach. Wiele rozmawiałyśmy, o wszystkim. Można powiedzieć, że jesteśmy już przyjaciółkami. Po kilku godzinach zrobiłyśmy sobie przerwę w restauracji.
- Zastanawiam się, czy aby na pewno mogę go tak zostawić. W końcu pochodzę z innej wioski i mam zostać jego żoną, to mogę sobie pozwalać na takie coś? - zapytałam.
- Jeśli chodzi o Minato, to wszystko w porządku.
- Tak myślisz?
- Tak - uśmiechnęła się. - Wiesz co? Cieszę się, ze to ty.
- Co masz na myśli?
- To ty masz zostać żoną Minato. z tobą będzie szczęśliwy. Muszę się przyznać, że myślałam iż kobieta, która ma zostać żoną Minato będzie niezłą lalunią, wiesz, typu takich panienek.
- Uznaje to za komplement.
- I? o możesz powiedzieć mi o Minato?
- Co masz na myśli?
- No dawaj nie wstydź się. Widzę te rumieńce.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Aha. Jasne, ze wiesz. Kochasz go, mam racje?
Spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam.
- Uznaje to za tak - powiedział Minato, który usiadł koło mnie.
"Co"?!!!! Tylko o tym zdołałam pomyśleć, kiedy go zobaczyłam.

~*~

Tak, to by było na tyle. Troszku ciężko mi się pisze, nie wiem dlaczego. W niedzielę, jako, że mam urodziny, postaram się napisać kolejną notkę na http://kushmina.bloog.pl . Życzę miłych wakacji i pięknej pogody, która u mnie jak na razie się obija ;P

Zakochana;* / Yuu...

niedziela, 7 lipca 2013

7.

- Może jeszcze zmienisz zdanie.
Ukłonił sie lekko i odszedł. Staliśmy chwile w miejscu. Jego ręka nadal oplatała mój pas. Dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Poczułam, że robi mi się bardzo gorąco.
- To... to co? hmm... wracamy? -zapytałam lekko się jąkając.
- Ach, tak - mruknął, delikatnie się ode mnie odsuwając. Jednak nie zdjął ręki z mojej tali , tylko pociągnął mnie w stronę domu. 
Odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby nie widział mojej twarzy. Moo... Dlaczego czuję się taka skrępowana?  Dobra, oddychaj, to na pewno pomoże. A nie, niedobrze mi...
- Chciałbym ci jeszcze kogoś przedstawić - mruknął ciągnąc mnie w drugą stronę.
Zgodziłam się lekko kiwając głową. Przez drogę w ogóle się do mnie nie odezwał, wydawało mi się, że jest w innym miejscu. Zatrzymaliśmy się przy wielkiej bramie z nazwiskiem Uchiha. " Kogo on ma zamiar mi przedstawić?" To pytanie zaczęło bardzo dokuczliwie krążyć w mojej głowie.
- No prosze, czy to nie Minato? - usłyszałam za sobą damski głos.
Odwróciliśmy się nagle. Za nami stała dziewczyna, chyba w moim wieku. Miała czarne włosy, tego samego koloru oczy i jasną cerę, ubrana była w kolorowe kimono. Przyglądała się nam z jawną ciekawością.
- Mikoto - uśmiechnął się Minato. - Chciałbym ci kogoś przedstawić.
Dziewczyna spojrzała teraz na mnie. Uśmiechnęła się szeroko i lekko ukłoniła.
- Jestem Mikoto. Uchiha Mikoto.
- Uzumki Kushina - odparłam również się kłaniając.
- Mikoto to moja stara przyjaciółka z dzieciństwa - wyjaśnił Minato.
- Ej, nie jestem taka stara - warknęła nadymając policzki w formie obrazy.
Zaśmiałam się cicho. Chyba już ją lubię.
- Zajdziecie do nas? - zapytała.
 "Nas"? ciekawe.
- Może innym razem- odpowiedział Minato.- Chciałbym spędzić trochę więcej czasu z Kushiną.
- Oczywiście - uśmiechnęła się do mnie. - Jak będziesz chciała to wpadaj. Będziemy mogły chodzić na zakupy i plotkować.
- Z wielką przyjemnością skorzystam z oferty. Zakupy brzmią obiecująco.
- To, co? Może jutro?
- Jutro? - spojrzałam na Minato. - Jutro może być.
- Super. To wpadnę po ciebie. Na razie!
Staliśmy jeszcze trochę przed bramą, a potem ruszyliśmy w kierunku domu. Cały czas się uśmiechałam. Polubiłam ją, chociaż praktycznie jej nie znam. Wydaje się być inna niż dziewczyny z wioski. Ma w sobie więcej radości i nie patrzy na mnie krzywo kiedy idę z Minato. Minato.... O rany niedobrze mi. Patrzy na mnie z tym swoim uśmiechem i do tego ma rękę na mojej talii. Blee..... O rany, niedobrze.
- I jak pierwsze wrażenie? - zapytał.- Z Mikoto?
- Lubię ją - odparłam szczerze. - Jest inna niż dziewczyny z wioski.
- Tak, masz rację. Jest w moim wieku (19 lat) i jako jedyna nie lata tak za mną.
- Tak, zauważyłam- uśmiechnęłam się, na co Minato odpowiedział głośnym śmiechem.
- Wiesz co, mam nadzieję że się zaprzyjaźnicie. Będziecie moimi dwoma najważniejszymi osobami w życiu. No dobra jeszcze Jiraya, ale jego nie biorę pod uwagę - zaśmiał się.
- Najważniejsza osoba, ta - mruknęłam pod nosem.
- A, nie? - zapytał przytulając mnie do siebie.
Zaśmiałam się głośno.
- Wiesz co, cieszę się, że to jesteś ty - powiedziałam.
- Co masz na myśli?
- Nic. Nic ważnego.
Minato jest naprawdę dziwny. Zaakceptował mnie tak szybko. Czuję, że naprawdę się w nim zakochuje. Może to i dobrze. W końcu spędzimy razem resztę życia. Jest naprawdę słodki.
Nareszcie dotarliśmy do domu. Wpuścił mnie pierwszą a sam zamknął drzwi. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Zaoferowałam się, że pójdę zrobić herbatę, ale on wyprzedził mnie mówiąc coś tam, że pewnie jestem zmęczona. Spędzić z nim resztę życia? Dlaczego nie. Może być ciekawie.

~*~

Yo. Jak tam wakacje? U mnie nuda, nie ma co robić. Zaczęłam oglądać One Piece. Muszę przyznać, że jest świetne. Coś troszku jak Gintama ;P Moja przyjaciółka wyjechała do Słupska i nie mam z kim połazić. Mama się na mnie drze, że wiecznie ślęczę przed komputerem,. Wy też tak macie? Z rodzicami?

Zakochana;*/Yuu...

wtorek, 28 maja 2013

6.

Zjedliśmy rozmawiając o wszystkim. Pytał się co słuchać u chłopaków, co robiłam przez te 2 lata, jak zmieniła się moja wioska. Na każde jego pytanie odpowiadałam ze sztucznym uśmiechem. Kiedy myślałam o wiosce, zbierało mi sie na płacz. Nie mogłam pozwolić sobie nawet na chwile słabości. Reprezentowałam swoją wioskę, swój dom... To było dość trudne, zwłaszcza, że lubię Minato. Dziwnie się czuje, wiedząc, że to on będzie moim mężem. Nie spodziewałam się tego. Jest młody i przystojny, może mieć każdą. Dlaczego ja? Umm..... Myślenie o tym jest męczące. Nie lubie myśleć. Jestem na to za leniwa, chociaż nie mogę dać po sobie tego poznać. To jest jeszcze bardziej męczące.
- Kushina? - zawołał Minato. - Ej, Kushina?
Musze robić tak, żeby było dobrze, ale w to trzeba włożyć wiele wysiłku. Musze być formalna. Jestem w końcu reprezentantką wioski. Umm.... Nie lubie być formalna.
- Kushinaaa.... - Minato zaczął machać jej ręką przed twarzą.
No ale przy Minato może nie będzie tak źle? Co ja gadam?! (w myślach, od Aut.) Ja nie chcę wychodzić za mąż. O rany. Musze to zrobić. Nie mogę ich zawieść. Cała wioska na mnie liczy. Tyle, ze ja nie chcę.
- Musisz być bardzo zmęczona - mruknął Minato przykładając jej rękę do czoła.
Hmm..... Co robić.....

Podniosłam głowę do góry. Twarz Minato była zaledwie kilka centymetrów od mojej, jego dłoń była na moim czole. W tym samym czasie poczułam, że na moje policzki wypływają rumieńce. To było takie dziwne uczucie. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Moje serce zaczęło bić szybciej, oddech stał się urywany, mocny ścisk  w brzuchu. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nie chce tego. Boje sie.
- Nie masz gorączki. Wszystko w porządku? - zapytał, odsuwając się ode mnie.
- T..tak. Prze...przepraszam... - wyjąkałam.
- Co? Za co?
- E... no.... za....
- nie ważne. Nie przepraszaj mnie, nie zrobiłaś nic złego.
- Umm.... Przepraszam.
Minato głośno westchnął, a potem poczochrał mnie po włosach. Złapał ze talerze i wstawił je do zlewu. Od razu sie zerwałam, żeby pozmywać.
- Idź, ja pozmywam - powiedział Minato.- Miałaś ciężka podróż.
- To nic. Mogę to zrobić. Na prawdę.
Kiwnął głową i odsunął się od zlewu.  Usiadł ponownie do stołu i przyglądał sie mojej pracy. To dziwne uczucie nadal nie znikało. Jego spojrzenie dziwnie mi ciążyło na plecach. Zmywanie, zmywanie. Skupiłam się na czynności, by o tym nie myśleć. W połowie podziałało. Umyte talerze odstawiłam na suszarkę, a ręce wytarłam ręcznikiem. Kiedy się odwróciłam Minato nadal się na mi przyglądał.
- Zmieniłaś się - powiedział z powagą.
Przyznaje, trochę zbiło mnie to z tropu. Mina i powaga jego słów były dla mnie obce. Czy jest taki Minato, którego nie znam?
- No, tak. Minęły 2 lata. Każdy sie zmienia.
- Dwa lata.... - szepnął i pogrążył się w myślach.
Stałam nie mogąc się ruszyć. Jeszcze przed chwilą był taki beztroski, taki wesoły. co się stało? To do niego nie podobne.
Nagle zerwał się na równe nogi z szerokim uśmiechem. Jego oczy znów były wesołe a twarz aż promieniała.
- Idziemy się gdzieś przejść? - zapytał.
- Bardzo chętnie skorzystam z oferty - uśmiechnęłam się sztucznie i lekko skłoniłam.
Spojrzał na mnie zdziwiony, a potem westchnął. Weszłam po schodach do pokoju, w którym się obudziłam i wzięłam buty. Zeszłam powoli na dół i przeszłam przez drzwi, które otworzył mi Minato. Zamkną je za sobą i wyszliśmy na ulice. Minato użyczył mi ramienia, na którym sie delikatnie oparłam. Ta bliskość była dosć dziwna. nie wiem jak to dobrze wytłumaczyć. Serce znowu przyspieszyło, a policzki zaczęły mnie piec. Spuściłam głowę w dół, tak żeby nie widział moich czerwonych polików. Czułam sie dziwnie skrępowana.

Minato oprowadził mnie po wschodniej części wioski, okolice najbliższe jego, naszego mieszkania. Pokazywał mi różnorakie sklepy, przedstawiał ludziom. Ci starsi uśmiechali sie, ale w ich oczach widziałam niepewność.  Niektórzy mężczyźni patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, przez co jeszcze bardziej przysuwałam sie do Minato. Zrozumiał chyba o co mi chodzi, bo odciągał mnie w drugą stronę ulicy. Jego uśmiech był szeroki, radosny i szczery. Ja przestałam sie uśmiechać szczerze gdy opuściłam wioskę, a nawet wcześniej. Nie pamiętam już. Wszyscy miło na niego spoglądali, widać, że cieszył sie uznaniem w wiosce. No i nawet wśród dziewcząt. Każda spoglądała na niego z jawnym pożądaniem, za to na mnie z niekryta niechęcią.  Czułam sie naprawde dziwnie. Bliskość Minato, spojrzenia mężczyzn, niechęć dziewczyn. Nie żeby mi na tym zależało. Mam gdzieś co myśla o mnie inni. Moje życie nie ich sprawa. Nie chce jednak sprawiać problemu.
Wracaliśmy już do naszego mieszkania, kiedy droge zastapił nam chłopak. Był chyba w wieku Minato, miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Dobrze zbudowany i dość wysoki.
- Yo, Minato. Dawno sie nie widzieliśmy - przywitał sie mocnym uściskiem dłoni.
- Ikuto wreszcie wróciłeś z misji - zaśmiał sie blondyn.
- A, daj spokój. Mam już tego dość - zaśmiał się, a potem spojrzał na mnie. - A to co za śliczność?
Już go nie lubie.
- To, Kushina Uzumaki - przedstawił mnie chłopak.
Ucałował moją dłoń lekko sie przy tym kłaniając. Dupek.
- Kushina, piękne imie dla pięknej panienki.
- Przeprowadziła sie tu z wioski Wiru.
- Wioska Wiru. No proszę. Kawał drogi przebyłaś, a ty już ja męczysz. Może chciałabyś wpaść do mnie, He?
- Nie dziękuje. Mam już na dziś plany - odparłam.
- A to szkoda. Takiej pięknej dziewczynie przyda sie odpowiedni chłopak.
Poczułam jak ręka Minato drgnęła . Przysunęłam się bliżej niego opierając głowę na silnym ramieniu.
- Niestety. Miejsce te już jest zajęte. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Tak? A któż to jest tym szczęściarzem?
Minato oplótł mnie w pasie i zanurzył usta w moich włosach.
- Mam zostać jej mężem - odparł formalnie.
Ikuto zmrużył oczy. Nie wydawał się zadowolony z tej wieści. Jakoś tak mnie to uszczęśliwiło. Nie polubiłam go, nie wiem dlaczego, ale jego osoba porządnie mnie wkurza.
- Ah tak - mruknął.- Może jeszcze zmienisz zdanie.
Ukłonił sie lekko i odszedł. Staliśmy chwile w miejscu. Jego ręka nadal oplatała mój pas. Dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Poczułam, że robi mi się bardzo gorąco.

~*~

Yo, minna. Takie tam krótkie. Przepraszam bardzo za błędy. Pisałam w pośpiechu żeby niczego nie zapomnieć. Tak jakoś mnie naszło. Do następnej noci ;3



Zakochana;*/ Yuu....

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

The Versatile Blogger Award

Heh. Nie wiem co powiedzieć. Serdeczne podziękowania dla oli98 http://hinatainaruto.blogspot.com/ . Serio nie spodziewałam się, ze kilkoma notkami dostanę nominację, dzięki :3

ZASADY:
-podziękować nominującemu blogerowi,
-pokazać nagrodę na swoim blogu,
-ujawnić siedem faktów dotyczących siebie,
-nominować 15 blogów które twoim zdaniem na to zasługują,
-powiadomić o tym autorów.

No to zaczynamy: 

Siedem faktów, ta:
  1. Kocham słodycze.
  2. Nienawidzę szkoły.
  3. Interesuje się fantastyką.
  4. Lubie wychodzić na wycieczki poza miasto ( np. las)
  5. Nienawidzę sprzątać.
  6. Lubie słuchać rocku.
  7. Nawet lubie czytać książki, ale tylko niektóre.
Nominacje:
Jeszcze raz dziękuje oli98.

Zakochana ;*


niedziela, 28 kwietnia 2013

5.

Yo, minna. Żyję. To cud. Gomen nasai. Wiem, bardzo długo mnie nie było. Na początku zapomniałam o tym blogu, a potem nie pamiętałam hasła. Miałam je zmienić, ale jakoś tak mi się wszystko wlokło. Nie pamiętam już o czym dokładnie miałam pisać. Wszystkie moje pomysły szlag trafił. Przeczytałam poprzednie notki i postaram się jakoś pisać. Mam nadzieję, że więcej was nie zawiodę.

~*~

Czułam coś miękkiego, wygodnego. Coś od czego nie chciało mi się otwierać oczu. Takie ciepełko. Po prostu coś nie z tej ziemi, a mianowicie łóżko.
Leniwie podniosłam zaspane powieki. Dobra, coś  jest nie tak. Zasnęłam pod drzewem, a jestem w pokoju. Są dwie możliwości: pierwsza- lunatykowałam, druga- ktoś mnie tu przyniósł. O, a może kosmici mnie porwali? No, to mam trzy możliwości. Tylko raczej ta trzecia wydaje się głupia, a co do pierwszej to lunatykowałam w wieku dziesięciu lat. Wyszłam wtedy z domu, a kiedy się obudziłam siedziałam pod budką z Ramenem. Ta, dostałam wtedy niezły ochrzan. No, ale wracając. Ktoś mnie tu przyniósł. Hmm...
Usiadłam nagle i zerwałam z siebie kołdrę. Byłam w sukience, tylko moje buty stały obok mebla. Odetchnęłam głęboko i rozejrzałam sie po pokoju. Dość duże pomieszczenie o pięknym, zielonym kolorze. Ciemne biurko, szafa, komoda, stolik przy łóżku, okno zasłonięte złotymi zasłonami, mały, włochaty dywanik na panelach o odcieniu czekolady. Naprawdę piękne. Wstałam i na boso podeszłam do okna. Kiedy je odsłoniłam ujrzałam ogródek i drzewo wiśni rosnące tuż przy oknie. Słońce dopiero zaczęło wstawać. Połowa nieba była lekko szara, a na liściach Sakury osiadała rosa.
Odsunęłam się od okna i ruszyłam powoli w stronę drzwi, jednocześnie uwalniając włosy z zepsutego już koka. Wyszłam na korytarz, z dołu dobiegały mnie niewielkie hałasy więc zaczęłam powoli schodzić po schodach. Kiedy dotarłam do kuchni stanęłam w drzwiach. Przyznaję, jestem zdziwiona i t bardzo. Przy kuchence stał wysoki mężczyzna o blond włosach. Przez ciuchy mogłam  zobaczyć, ze jest dobrze zbudowany.  Najbardziej zdziwiło mnie to, że smażył coś na patelni. Chciałam się wycofać, ale oczywiście te moje szczęście. Potknęłam się o swoją własną nogę i wylądowałam na tyłku z cichym piskiem. Dobra, tego nie przemyślałam. Kiedy podniosłam głowę ujrzałam tuż przed sobą szeroki uśmiech i wyciągniętą w moją stronę, dłoń. Spojrzałam w górę żeby mu się dokładniej przyjrzeć. ( SZOK ) To Minato. Ten, który był w mojej wiosce, ten, który mnie uratował. Coraz bardziej zdziwiona pozwoliłam, żeby pomógł mi wstać. Wysoki. Ledwie sięgałam mu do brody. Chyba muszę mieć dziwną minę, bo on coraz bardziej się uśmiecha.
- Kushina. Miło cie widzieć - powiedział.
- Jestem zaszczycona mogąc cie znów spotkać, Minato- sama - powiedziałam to trochę sztywno.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Musiałaś być zmęczona, skoro zasnęłaś w ogródku.
- Przepraszam za kłopot.
Złapał mnie delikatnie w pasie i poprowadził do stołu. Odsunął mi krzesło i pomógł usiąść.
- Musisz być głodna, co?- zapytał.
Kiwnęłam lekko głową a on uśmiechnął się i podstawił mi pod nos talerz z jajecznicą.
- Ale... - zaczęłam.
- Spokojnie. Potrafię gotować. - zaśmiał się.
- Nie to miałam na myśli.
- A, tak. Teraz sprawa gotowania zejdzie na ciebie. - Mruknął.
Skinęłam głową.
- No, ale pomogę ci. Nie jestem typem człowieka, który zrzuci wszystko na kobietę..
Niewiele się zmienił.
- To miło z twojej strony.
Nie spodziewałam się, że to jego żoną zostanę.Zresztą nadal jest to dla mnie nowość, ale czuję, że przy Minato będę mogła sie do tego przyzwyczaić.

~*~

Krótko, ale cholernie dużo czasu nad tym siedziałam. Wracam do was. Pamiętajcie :3

Zakochana ;*