blog

blog

sobota, 18 czerwca 2011

3.


- Minato…. – tylko tyle mogłam powiedzieć. Jego słowa ciągle rozbrzmiewały w mych uszach. Co ja mam mu powiedzieć? To, że jestem rozżalająca cię nad sobą psychopatką? Miał racje. Zostali ze mną. Do dziś pamiętam ich słowa:
- Zostaniemy z tobą do końca naszych dni. Nie jesteś podobna do innych dziewczyn. Jesteś twarda jak skała, jednak w głębi jesteś delikatną dziewczynką. Dlatego zaopiekujemy się tobą jak młodszą siostrą. Pamiętaj. Nigdy nie zostawimy cie samej.
Oczy zaczęły mnie piec. Nie!!!! Już raz widział jak płacze. Nie chcę, by zauważył to jeszcze raz. Podniosłam głowę. Stanowczym głosem  powiedziałam:
- Dziękuję. Uświadomiłeś mi jak ważni dla mnie są moi przyjaciele. Dziękuję.
Skiną głowę i puścił moje ramiona.
Gapiłam się na niego przez dłuższy czas. Westchnęłam i minęłam go leniwym krokiem.
- Gdzie zamierzasz iść?- zapytał.
- Do szpitala.
- Nie idziesz do domu się przebrać?
Spojrzałam na swoją wczorajszą sukienkę i nagie stopy.
- Nie.- odparłam.
-Jak chcesz.
Prychnęłam i poszłam przed siebie.
Wracając ze szpitala do domu cały czas myślałam o Matt’cie i Key’u.  Na szczęście już lepiej się czują. Cieszę się, że chociaż oni żyją. Niedługo pogrzeb. „ Ahhh….. Ci w szpitalu, a reszta na misjach… Jak zwykle… Jestem zbędna…”
Weszłam do domu, w którym panowała grobowa cisza. Ojciec pewnie był w pracy, a reszta??? Weszłam do kuchni.
- Cześć mamo.- powiedziałam.
- Kochanie!!!! Gdzieś ty była!? Wszyscy się o ciebie martwiliśmy !!!! – krzyknęła kobieta przytulając mnie.
- Eeeee…. Byłam w szpitalu..- wolałam jej nic nie mówić.
- Ahh… Jak oni się czują?
- W porządku. Gdzie nasi goście?
- W gabinecie ojca… Kushina…!!!!!!!!
- Na razie!!!!!!!!!!- krzyknęłam wybiegając z domu.
Biegłam ile sił w nogach. Po chwili przyłączyła się do mnie Shadow. Wogule, dlaczego ja tam biegnę? Nie mam bladego pojęcia. No cóż. Jeśli coś robie to muszę to skończyć.
Bez pukania wpadłam do gabinetu ojca. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
- No co? – zapytałam.
- Nic.,..- odparł ojciec – Co ty tu robisz?
- No, codziennie przesiaduję w twoim gabinecie. Chyba, że mnie wcześniej nie widziałeś.
- Zawsze cię widzę. Jesteś głośna.
- Dziękuję. Bardzo się staram.
Przeszłam przez pokój i usiadłam na parapecie. Spojrzałam na swoje nagie stopy. Biegnąc ty pokaleczyłam się o kamienie. Śledziłam krew płynącą po mojej pięcie. Wyobraziłam sobie swoją sylwetkę osianą mnóstwem ran i krwi…. Prawdziwy świat Shinobi. Zabij lub zostań zabitym. Westchnęłam i spojrzałam na las.
- Dziękujemy za wszystko Uziskage- sama. – powiedział Jiraya.
- Nie ma za co. Miło mi było móc gościć w mojej wiosce takich wspaniałych shinobi. Tobie Minato dziękuje raz jeszcze za uratowanie mojej córuni.
- Nie ma za co…. – nie zdarzył dokończyć.
- NIE JESTEM DZIECKIEM !!!!!!!!!!!!!!! –krzyknęłam ojcu prosto do ucha.
- Nie krzycz nie jestem głuchy !!!!!
- Nie jestem dzieckiem. – odparłam.
- Tak lepiej. I oczywiście, że jesteś moją córunią.
Prychnęłam i siadłam na parapecie.
 Ninja z Konohy wstali i skłonili się.
- Raz jeszcze dziękujemy.
Wyszli. Tyle ich widziałam.


Siedziałam na polu treningowym i spoglądałam jak Matt i Key ćwiczą z senseiem. Robie tak od ostatnich dwóch lat. Tak. To już dwa lata od spotkania shinobi z Konohy. Przyglądałam się ich nowej technice, której potem mam zamiar się nauczyć. Jestem samoukiem. To taki mały sekret. Wymykam się nocą z domu i trenuję. Jestem naprawdę dobra. Szybka, zwinna…
Moim żywiołem jest woda. Potrafię skinieniem ręki stworzyć mackę wodną. Dobrze mi idzie też leczenie. To wszystko jest związane z kontrolą chakry. Jestem niezła w te klocki.
Skończyli. Idą w moją stronę. Wstałam z uśmiechem na twarzy.
- Głodny jestem. – powiedział Matt.
- ja też. – przytakną Key.
- Więc idziemy na Ramen. – powiedziałam.
Siedząc w knajpce starałam się zapamiętać wszystkie szczegóły związane z technika. Po godzinie rozeszliśmy się do domów. Było około 22:00.
Weszłam do swojego pokoju  i  zabrałam koszulę nocną. Przeszłam do łazienki. Rozpuściłam włosy i stanęłam przed lustrem. Rude włosy sięgały mi do kolan. Spojrzałam w swoje zielone oczy. Wydawały się doroślejsze i mądrzejsze.   Weszłam pod prysznic. Woda działała na mnie kojąco odkąd stała się moim żywiołem. Westchnęłam i zakręciłam wodę. Wytarłam włosy i ciało. Założyłam koszulę nocną i zaczęłam się rozczesywać. Wyszłam kierując się do pokoju. Światło było zapalone. Na moim łóżku siedział ojciec.
- Już czas.- powiedział.
 Smutnym wzrokiem spojrzałam na Shadow siedzącą na środku pokoju.

***
Wybaczcie moją nieobecność. Mam złamany obojczyk i nie jest mi łatwo pisać, Przepraszam za błędy.

Zakochana;*