blog

blog

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

9.

- Kochasz go, mam racje?
Spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam.
- Uznaje to za tak - powiedział Minato, który usiadł koło mnie.
"Co"?!!!! Tylko o tym zdołałam pomyśleć, kiedy go zobaczyłam.
Siedział jakby nigdy nic z wielkim uśmiechem i wpatrywał się we mnie z blaskiem w oczach.  Nie wiedziałam co mam zrobić. Kiedy on sie tu znalazł? Dlaczego?
- Nic nie odpowiedziałam - mruknęłam.
- Ale też nie zaprzeczyłaś - uśmiechnął się szerzej o ile to  było możliwe.
Sensowna odpowiedź, sensowna odpowiedź.
- Bo nie zdążyłam - palnęłam.
Spojrzał na mnie juz poważnie. Pech, od razu się zarumieniłam, a on na nowo się uśmiechnął.
- Hai, hai - mruknął i przytulił mnie do siebie. - Jesteś urocza kiedy sie rumienisz - szepnął mi do ucha.
Usłyszałam śmiech Mikoto.
- Idealnie do siebie pasujecie - powiedziała.
Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona tylko się uśmiechnęła.
- Czyli mnie nie kochasz  -odparł Minato robiąc przy tym smutną minę.
- Co? Nie, znaczy tak, eto... to jest, znaczy się...- zaczęłam się jąkać.
- Znaczy co?- spojrzał na mnie z nadzieją.
- Znaczy... - wymruczałam.- Umm...
- Minato nie męcz jej tak- warknęła Mikoto.
- A co ja robie?- zapytał.
- Wszystko - odparła przyjaciółka.
- Więc, coś się stało? - zapytałam.
- Idę do Hokage, nie wiem kiedy wrócę - zerknął na mnie.- Tylko to chciałem powiedzieć.
Wstał od stołu, ale zatrzymał się.
- Kochasz mnie, nie? - zapytał.
- Minato! - krzyknęła Mikoto.
Siedziałam zmieszana ze spuszczonym wzrokiem. Mój przyszły "mąż" wybiegł z restauracji głośno się przy tym śmiejąc.
- Więc - zaczęła Mikoto.
- Nie wiem. - odparłam szczerze.  -Nie wiem co czuję.
- Hmm...Mimo wszystko musi ci być ciężko. Może i Minato jest miły i tolerancyjny, ale narzucili wam małżeństwo. Nie tak łatwo jest się do tego przyzwyczaić, nie?
- Umm... Chciałabym mieć na to więcej czasu.  Mam siedemnaście lat, nadal jestem dzieckiem.
- Wiem - mruknęła smutna Mikoto.- Chodźmy gdzieś.
Koniec końców wylądowałyśmy w moim nowym domu. Siedziałyśmy na kanapie i popijałyśmy herbatkę.
- Opowiedz mi o swojej wiosce.
- Od czego by tu zacząć...
Streściłam jej całą swoją historię. Opowiedziałam nawet o tym jak chciałam sie zabić i jak uratował mnie Minato.  Oczywiście nic nie wspomniałam o potajemnych treningach.
- Przykro mi z powodu twoich przyjaciół.- szepnęła Mikoto.
- Dzięki.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo, aż w końcu w domu zawitał Minato. Mikoto od razu się zerwała i pociągnęła go do kuchni, zostawiając mnie samą w salonie.


Minato:
Mikoto złapała mnie za rękaw i wyciągnę do kuchni.
- Stało się coś? - zapytałem
- Wiem, że nie powinnam się do tego mieszać, ale pytałeś mnie kiedyś o moje zdanie, a ja ci wtedy nie odpowiedziałam.
- No pamiętam.
- To powiem tylko tyle, nie naciskaj tak na nią.
- Wiem. Sam nie mogę oswoić się z myślą, że mam mieć żonę.
- Tak i rozumiem, ale Kushina to jeszcze dziecko, i to jej rodzice stwierdzili, że ma wyjść za maż, bez jej zdania.  Nie miała wpływu na tą decyzję. Ludzie decydują jej życiem tylko dlatego, że jest córką Kage wioski.
- Nie przejmuj się  tym, nie zamierzam zaciągnąć jej siłą do łóżka.
- Zaraz, zaraz. Coś mi tu nie pasuje. Ty sam się zgodziłeś na to, żebyś był mężem Kushiny.
- Nie musiałem sie zgadzać - odparłem.- To ja powiedziałem, że zostanę jej mężem. ( tak wiem na początku pisałam, że Minato był temu przeciwny, ale jakoś tak zmieniłam co do tego zdanie, od Aut.)
- Ty, ty wiedziałeś, ze to będzie Kushina.
- Bingo - zaśmiałem się. - Polubiłem ją.
- Wow. To się rzadko zdarza, zwłaszcza w twoim wypadku.
- Zdaje sobie świetnie sprawę, że jest jej ciężko, dlatego poczekam. Zresztą, jeszcze nigdy nikogo nie kochałem, więc sam nie jestem pewien swoich uczuć.
- Dlatego wypytywałeś Kushinę, czy cię kocha.
- Tak.
- Powiesz jej? - zapytała. - O tym, że nie wiesz czym jest miłość?
- Masz na myśli moją przeszłość?
- Ta.
- Jeszcze nie, ale jeśli zapyta, to nie wiem.
Wróciliśmy do salonu. Kushina spojrzała na nas zdziwiona.
- Przepraszam - odparła Mikoto.- Musiałam mu coś koniecznie powiedzieć.
Pokiwała głową.
- Więc, co dzisiaj robiłyście?- zapytałem, siadając obok czerwonowłosej.
- Zakupy i zakupy - odparła.
- Kupiłyście coś ciekawego?
- Nom, trochę tego jest.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, ale Mikoto musiała już z wracać.  Kushina zabrała zakupy i poszła do pokoju. Niedługo potem stała w kolorowym fartuszku mieszając coś w garnku.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałem.
Zesztywniała. Chyba nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.
- Nie, nie trzeba - odparła uprzejmie.
- Daj spokój, i tak się nudzę  -mruknąłem.
Skończyłem robiąc sałatkę. Kushina jest strasznie spięta w moim towarzystwie i  często się rumieni, zwłaszcza gdy jestem blisko niej albo powiem jej jakiś komplement. Wyglądała wtedy uroczo.  W ogóle coś mnie do niej ciągnęło. Jest tu kilka dni, a mam ochotę spędzać cały dzień w jej towarzystwie.  Jej osoba zajmuje całe moje myśli, każdy jej ruch jest dla mnie czymś wspaniałym, jej uroda jest nietypowa, charakter zresztą też. Dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jest taka sama jak dwa lata temu, tylko rodzice zabronili jej być sobą.  Ukrywa się pod maską grzecznej, posłusznej dziewczynki. Zamierzam zerwać jej tą maskę. Tylko jeszcze nie wiem jak.
W ciszy zjedliśmy obiad. Kiedy Kushina wzięła się za zmywanie siedziałem i wpatrywałem się w jej plecy. Proste. Trochę jakby dumne.  Za bardzo się zamyśliłem, bo zdziwił mnie widok jej zmartwionej twarzy będącej na przeciw mojej.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak - mruknąłem uśmiechając się.
I wtedy to zobaczyłem. Jej piękny, szeroki i szczery uśmiech.

~*~

No, to jest coś. Dwie notki tego samego dnia. Chyba coś ze mną jest nie tak. Hm, koniec wakacji, to chyba dlatego ;P

Yuu... / Zakochan;*