- Kushina? - zawołał Minato. - Ej, Kushina?
Musze robić tak, żeby było dobrze, ale w to trzeba włożyć wiele wysiłku. Musze być formalna. Jestem w końcu reprezentantką wioski. Umm.... Nie lubie być formalna.
- Kushinaaa.... - Minato zaczął machać jej ręką przed twarzą.
No ale przy Minato może nie będzie tak źle? Co ja gadam?! (w myślach, od Aut.) Ja nie chcę wychodzić za mąż. O rany. Musze to zrobić. Nie mogę ich zawieść. Cała wioska na mnie liczy. Tyle, ze ja nie chcę.
- Musisz być bardzo zmęczona - mruknął Minato przykładając jej rękę do czoła.
Hmm..... Co robić.....
Podniosłam głowę do góry. Twarz Minato była zaledwie kilka centymetrów od mojej, jego dłoń była na moim czole. W tym samym czasie poczułam, że na moje policzki wypływają rumieńce. To było takie dziwne uczucie. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Moje serce zaczęło bić szybciej, oddech stał się urywany, mocny ścisk w brzuchu. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nie chce tego. Boje sie.
- Nie masz gorączki. Wszystko w porządku? - zapytał, odsuwając się ode mnie.
- T..tak. Prze...przepraszam... - wyjąkałam.
- Co? Za co?
- E... no.... za....
- nie ważne. Nie przepraszaj mnie, nie zrobiłaś nic złego.
- Umm.... Przepraszam.
Minato głośno westchnął, a potem poczochrał mnie po włosach. Złapał ze talerze i wstawił je do zlewu. Od razu sie zerwałam, żeby pozmywać.
- Idź, ja pozmywam - powiedział Minato.- Miałaś ciężka podróż.
- To nic. Mogę to zrobić. Na prawdę.
Kiwnął głową i odsunął się od zlewu. Usiadł ponownie do stołu i przyglądał sie mojej pracy. To dziwne uczucie nadal nie znikało. Jego spojrzenie dziwnie mi ciążyło na plecach. Zmywanie, zmywanie. Skupiłam się na czynności, by o tym nie myśleć. W połowie podziałało. Umyte talerze odstawiłam na suszarkę, a ręce wytarłam ręcznikiem. Kiedy się odwróciłam Minato nadal się na mi przyglądał.
- Zmieniłaś się - powiedział z powagą.
Przyznaje, trochę zbiło mnie to z tropu. Mina i powaga jego słów były dla mnie obce. Czy jest taki Minato, którego nie znam?
- No, tak. Minęły 2 lata. Każdy sie zmienia.
- Dwa lata.... - szepnął i pogrążył się w myślach.
Stałam nie mogąc się ruszyć. Jeszcze przed chwilą był taki beztroski, taki wesoły. co się stało? To do niego nie podobne.
Nagle zerwał się na równe nogi z szerokim uśmiechem. Jego oczy znów były wesołe a twarz aż promieniała.
- Idziemy się gdzieś przejść? - zapytał.
- Bardzo chętnie skorzystam z oferty - uśmiechnęłam się sztucznie i lekko skłoniłam.
Spojrzał na mnie zdziwiony, a potem westchnął. Weszłam po schodach do pokoju, w którym się obudziłam i wzięłam buty. Zeszłam powoli na dół i przeszłam przez drzwi, które otworzył mi Minato. Zamkną je za sobą i wyszliśmy na ulice. Minato użyczył mi ramienia, na którym sie delikatnie oparłam. Ta bliskość była dosć dziwna. nie wiem jak to dobrze wytłumaczyć. Serce znowu przyspieszyło, a policzki zaczęły mnie piec. Spuściłam głowę w dół, tak żeby nie widział moich czerwonych polików. Czułam sie dziwnie skrępowana.
Minato oprowadził mnie po wschodniej części wioski, okolice najbliższe jego, naszego mieszkania. Pokazywał mi różnorakie sklepy, przedstawiał ludziom. Ci starsi uśmiechali sie, ale w ich oczach widziałam niepewność. Niektórzy mężczyźni patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, przez co jeszcze bardziej przysuwałam sie do Minato. Zrozumiał chyba o co mi chodzi, bo odciągał mnie w drugą stronę ulicy. Jego uśmiech był szeroki, radosny i szczery. Ja przestałam sie uśmiechać szczerze gdy opuściłam wioskę, a nawet wcześniej. Nie pamiętam już. Wszyscy miło na niego spoglądali, widać, że cieszył sie uznaniem w wiosce. No i nawet wśród dziewcząt. Każda spoglądała na niego z jawnym pożądaniem, za to na mnie z niekryta niechęcią. Czułam sie naprawde dziwnie. Bliskość Minato, spojrzenia mężczyzn, niechęć dziewczyn. Nie żeby mi na tym zależało. Mam gdzieś co myśla o mnie inni. Moje życie nie ich sprawa. Nie chce jednak sprawiać problemu.
Wracaliśmy już do naszego mieszkania, kiedy droge zastapił nam chłopak. Był chyba w wieku Minato, miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Dobrze zbudowany i dość wysoki.
- Yo, Minato. Dawno sie nie widzieliśmy - przywitał sie mocnym uściskiem dłoni.
- Ikuto wreszcie wróciłeś z misji - zaśmiał sie blondyn.
- A, daj spokój. Mam już tego dość - zaśmiał się, a potem spojrzał na mnie. - A to co za śliczność?
Już go nie lubie.
- To, Kushina Uzumaki - przedstawił mnie chłopak.
Ucałował moją dłoń lekko sie przy tym kłaniając. Dupek.
- Kushina, piękne imie dla pięknej panienki.
- Przeprowadziła sie tu z wioski Wiru.
- Wioska Wiru. No proszę. Kawał drogi przebyłaś, a ty już ja męczysz. Może chciałabyś wpaść do mnie, He?
- Nie dziękuje. Mam już na dziś plany - odparłam.
- A to szkoda. Takiej pięknej dziewczynie przyda sie odpowiedni chłopak.
Poczułam jak ręka Minato drgnęła . Przysunęłam się bliżej niego opierając głowę na silnym ramieniu.
- Niestety. Miejsce te już jest zajęte. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Tak? A któż to jest tym szczęściarzem?
Minato oplótł mnie w pasie i zanurzył usta w moich włosach.
- Mam zostać jej mężem - odparł formalnie.
Ikuto zmrużył oczy. Nie wydawał się zadowolony z tej wieści. Jakoś tak mnie to uszczęśliwiło. Nie polubiłam go, nie wiem dlaczego, ale jego osoba porządnie mnie wkurza.
- Ah tak - mruknął.- Może jeszcze zmienisz zdanie.
Ukłonił sie lekko i odszedł. Staliśmy chwile w miejscu. Jego ręka nadal oplatała mój pas. Dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Poczułam, że robi mi się bardzo gorąco.
~*~
Yo, minna. Takie tam krótkie. Przepraszam bardzo za błędy. Pisałam w pośpiechu żeby niczego nie zapomnieć. Tak jakoś mnie naszło. Do następnej noci ;3
Zakochana;*/ Yuu....